Konieczność wyprowadzania psa na smyczy i w kagańcu, sprzątania po nim i pilnowania, by nie szczekał w nocy, psiarze na Zachodzie przyjmują ze zrozumieniem. W Polsce – z furią.

Ułożony pies nie poturbuje dziecka sąsiadów, nie wykopie tulipanów pani Smith i nie zanieczyści wypielęgnowanego trawnika pani Martin. Należy nauczyć psa zachowywać się w obecności dzieci – żadnego skakania, pogoni ani tym bardziej podgryzania. Gdy Fafik będzie miał sześć miesięcy, zadbaj,  by zdał test Dobrego Psiego Obywatela – to tylko niektóre dobre rady jednego z amerykańskich serwisów internetowych dla miłośników psów. Można też przeczytać, że gdy spotkamy biegacza w parku, psa, trzymanego oczywiście na smyczy, trzeba schować za własnymi nogami, by przypadkiem się nie wyrwał.

– W Ameryce czy Niemczech można spokojnie uprawiać jogging. Właściciele psów respektują prawo, bo się boją kar, a w USA także wielomilionowego odszkodowania, jakiego mógłby zażądać pogryziony biegacz. Pogryziony Amerykanin ma prawo domagać się nie tylko zwrotu kosztów leczenia, ale też pieniędzy, jakich nie zarobił z powodu zwolnienia lekarskiego. Osoby, których psy kogoś zagryzły, sędziowie często traktują jak nieumyślnych zabójców. Jeden z kalifornijskich sędziów skazał właścicielkę psa za „atak z użyciem broni”.